Z okazji zbliżającego się "australijskiego dnia" (żużlowe Grand Prix w Melbourne i koncert australijskiej kapeli Airbourne), postanowiłam poszukać jakiegoś flagowego przepisu z tamtego rejonu świata. Tak właśnie trafiłam na lamingtony. Jadłam już podobne słodkości nie mając pojęcia, że mogą mieć cokolwiek wspólnego z australijskim przysmakiem :) Przepis wydał mi się na tyle prosty, że z marszu przystąpiłam do pieczenia. Wersja podstawowa nie jest przełożona dżemem, więc jeżeli nie macie go pod ręką, możecie śmiało przygotować wersję bez tego owocowego dodatku.
Poniżej przytaczam przepis, z którego korzystałam, jednak w przyszłości zdecydowanie ograniczę cukier, zarówno w cieście jak i polewie, ponieważ lamingtony wyszły baaardzo słodkie (ale może takie miały być :) )